Marzenie stało się rzeczywistością. Nasza wystawa poszła dalej. Chciałoby się powiedzieć - zbieg okoliczności, zwykły fart! Ale ponoć nie ma przypadków na świecie. A szczęście miałyśmy rzeczywiście. Ogromne szczęście! Spotkać na swojej drodze kogoś tak niesamowitego jak Ignacy. Bo to właśnie dzięki niemu trafiłyśmy do niewielkiej miejscowości na południu Polski. To dzięki niemu nasze prace wciąż cieszą oko nie tylko najbliższych, ale i szerszą publiczność. I to właśnie dzięki Ignacemu pewnego pięknego lipcowego poranka przejechałam setki kilometrów, by spędzić cudowne popołudnie w równie cudownym towarzystwie.
Ale może zacznę od początku.
Kto zna KaPeWu lub zerka do nas od czasu do czasu ten wie, że całkiem nie tak dawno jako grupa miałyśmy swoją pierwszą zbiorą wystawę. Toruń... Centrum Sztuki Współczesnej. Oj, wspomnienia wracają... I choć było to naprawdę niesamowite wydarzenie. I choć wydawałoby się, że już nic piękniejszego tych naszych wystawowych prac nie spotka - myliłyśmy się! Kilka tygodni później po wystawie w Toruniu poznałyśmy Ignacego, który wlał w nasze serducha nową nadzieję. A wraz z tą nadzieją przyszły realne plany, ustalenia i konkretne daty! Nie mogłyśmy uwierzyć, że to się dzieje naprawdę!
A przecież działo się i to bardzo szybko. Kilka maili, kilka telefonów i nasz KaPeWu team znów zaczął przygotowania. A już 6 lipca 2024r odbył się kolejny wernisaż Kobiecego Punktu Widzenia. Tym razem  w Galerii Na Płocie, która swoją siedzibę ma naprawdę na płocie! Dokładnie na ogrodzeniu pewnego uroczego domku pod lasem w miejscowości Grodziec Zagóra koło Bielska-Białej. Ów galeria słynie nie tylko wśród okolicznych mieszkańców, ale i w naszym fotograficznym świecie jako cudowne, bardzo klimatyczne miejsce. Miejsce otwarte dla wszystkich, którzy fotografię kochają równie mocno jak my. I dla każdego, kto po prostu chce spędzić czas na podziwianiu pięknych obrazów. 
6 lipca na miejsce przyjechałam jako pierwsza. Mogłam więc w spokoju na nowo obejrzeć wszystkie zdjęcia. Niby te same, a przecież w nowej odsłonie. Bo choć sens naszej wystawy jak i wszystkich projektów pozostawał niezmienny, tak sposób ich pokazania już nieco się różnił. Tu nie było wielkiej sali pełnej sztucznego oświetlenia odpowiednio dobranego, by jak najkorzystniej pokazać każdą z prac. Tu przechadzając się wzdłuż płotu czułam promienie słońca muskające moje ramiona, a czas spędzony na oglądaniu zdjęć umilał mi szum wiatru i śpiew ptaków. A poza tym, przygotowując nową wystawę postanowiłyśmy skondensować nasze projekty do dyptyków. Odpowiednio dobranych zestawień, które przekażą zawarty w nich sens, ale pozostawią też nutkę niedopowiedzenia. Przestrzeni, którą każdy może zapełnić własną wyobraźnią lub zaspokoić ciekawość szukając dalszego ciągu historii na naszej stronie. Cieszę się, że miałam więc ten czas tylko dla siebie, bo już za chwilkę wszyscy zaczęli sie zbierać i nastąpił ten wielki moment. Oficjalne otwarcie wystawy. 
Było przemiło. Ignacy okazał sie cudownym gawędziarzem, który o fotografii (i nie tylko) mógłby mówić bez końca. A nasza koleżanka z ekipy, która zawsze stroniła od wystąpień publicznych i starała się podobnie jak większość z nas - nie rzucać w oczy - z rozmachem przedstawiła zarówno nasz zespół jak i to co prezentujemy. Po części oficjalnej był czas na pogawędki przy płocie zarówno o zdjęciach i projektach jak i marzeniach i planach na przyszłość. I choć zazwyczaj uciekam od takich uroczystości, bo stres nie pozwala mi na cieszenie się chwilą, tak tu było zupełnie inaczej. Chciałam by ten dzień nigdy sie nie kończył. Atmosfera była tak ciepła i tak niesamowita, że takie wernisaże mogłabym otwierać nawet codziennie. Jedynie czego mi brakowało, to tych dziewczyn z naszego teamu, które nie mogły przyjechać tego dnia. Cała reszta była wręcz idealna.
Nasza wystawa w Galerii Na Płocie wciąż cieszy oko przybyłych. Można ją oglądać do 7 września 2024r - bo właśnie tego dnia odbędzie się jej uroczyste zamknięcie. Do Grabowca przybędzie większość autorek umieszczonych na płocie zdjęć. Kolejne cudowne spotkanie w naszym kalendarium KaPeWu. Oby więcej takich.
Back to Top